PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=418731}

Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy

Un, deux, trois, soleil
6,7 55
ocen
6,7 10 1 55
Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy
powrót do forum filmu Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy

Film o życiu. Brzmi nieznośnie banalnie, jednak wcale tak nie jest. Film jest jak całe życie widziane przed oczami w chwili śmierci. Chaotyczny zbiór znajomych obrazów, myśli, odczuć, marzeń. Piękny, ale i straszny. Miły, dający poczucie spełnienia, ale i tęsknoty. Widzimy życie - od bycia dzieckiem, kiedy to chce się być dorosłym do bycia dorosłym, kiedy to chce się być dzieckiem. Życie - szereg wyborów, przypadków, zdarzeń. Także konsekwencje tych zdarzeń, duchy tych, który odeszli. Odeszli - nie ważne czy umarli. Nasza przeszłość jest martwa. Teraźniejszość zawsze boli bardziej, choćby była lepsza, bo jest teraz. A przyszłość zawsze przeraża i budzi nadzieje.
Raz, dwa, trzy - odwracasz się i widzisz swoje dotychczasowe życie.
Raz, dwa, trzy - i dzieci, wczoraj niewinne, dziś są dorosłe, zepsute, skażone.
Wszystko to lepiej wygląda w słońcu.

Ciężko napisać spójny, czytelny i sensowny komentarz na temat tego filmu. "Un, deux, trois, soleil" to gra dziecięca. U nas jest "Raz, dwa, trzy, baba jaga patrzy", w USA "Red light, green light". Blier stworzył film pozornie absurdalny jak wcześniejszy "Zimny bufet'. Wszystko to miejscami zakrawa na surrealizm. Jedak film ma sobie bardzo dużo treści. Ten film to całe życie rodzinne. Emocjonalne. Nadopiekuńcza matka i ojciec pijak. Pierwszy chłopak. Przypadkowy mąż. Dzieci.
Wszystko tu można rozkminić, wszystko daje do myślenia. O każdej 5 minutowej scenie można by napisać kartkę A4. Można interpretować. Na różne sposoby. Ale nie na siłę. Bo to nie jest psuty pseudointelektualny obraz, któremu tylko krytycy mogą przypisywać znaczenie. Tu treść wypływa z dziur w fabule, które widać patrząc na film racjonalnie. Ja to widzę, czuję, rozumiem. Nie do końca. Jeszce nie. Do końca zrozumiem, jak zobaczę ponownie. I jeszcze raz.
Główna bohaterka - urocza Anouk Grinberg, w roli iluś tam własnych wcieleń, wypada bardzo dobrze. Mastroianni w roli ojca pijaka, szukającego drogi do domu - wypada rewelacyjnie. Reszta - także bez zarzutu.
Od strony estetycznej film jest piękny. Muzyka, zdjęcia, lokacje, scenografia, kadrowanie, kompozycje scen, klimat. Jestem oczarowany.
Film potrafi bawić, ale potrafi też być nie przyjemny, potrafi poruszyć. Potrafi zmusić do bardzo intensywnego myślenia. Pokazuje obrazy znajome z mojego dotychczasowego życia, jak i z mojego wyobrażenia o problemach, które mogły by na mnie czyhać w przyszłości. Zmusza do grania z reżyserem w grę. Skradam się, jestem coraz bliżej, myślę, kminię, czuję, już prawie wiem. Ale czas jest ograniczony. Reżyser odwraca się i mówi "Rez, dwa, trzy, baba jaga patrzy!". A ja nie zdążyłem się zatrzymać. Więc odsyła mnie do początku. Film się skończył. Muszę spróbować ponownie. Ale nie dziś, nie jutro. Na razie nadal jestem oczarowany po pierwszym podejściu.

PS: Film polecam wszystkim poszukującym. Jest pozornie bełkotliwie, anachronicznie, dziwacznie. Dla wielu zapewne zupełnie niestrawnie. Wiec za pewne wielu znienawidzi go tak mocno, jak ja go pokochałem. Ale spróbować warto.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones